25 września 2012

Mobile mix

Osobiscie uwieeeelbiam tego typu posty i sama mam zamiar co dwa tygodnie takie umieszczac :)

Nie zawsze przy sobie mam aparat, lub jak dzisiaj- odmawia mi on po prostu posluszenstwa grrrrr
Dzis mija rowne dwa tygodnie odkad tu jestem, wiec  pierwsze dwa zdjecia sa troszku oszukancze i sa z poniedzialku ;)
my boo :* 


 miss that weather! 


 up in the sky!

 Eire <3















omnomnomnom!



see you tomorrow! xo

gloomy day

Dwutygodniowa przerwa, ktora mnie wrecz dobijala spowodowana byla tylko i wylacznie moim roztrzepaniem i rzucaniem rzeczy gdzie popadnie- ale aparat sie odnalazl wiec powracam!

Wiec wczoraj rozpoczela sie astronomiczna jesien? Nie ma sprawy neich rozpocznie sie i normalna!
Tak jak wiekszosci z nas taka wlasnie gloomy ponura brzydka pogoda sie kojarzy z Irlandia, tak nawet sami   zielonowyspowcy na nia narzekali <szoczek>
Aż tak taka pogoda mi nie przeszkadza, chwile zmokne tuptajac na autobus, ale przeciez to nie tak ze sie roztopie czy cos ;) 
Dzis zostalam chetnie zmuszona do zakupu kaloszy, bez nich to tu ani rusz- dzis sie przekonalam!

 best donuts ever! <3


minuta tuptania- buty juz przemoczone :)




Irlandzkie "garby"- gdy drugi pas jest wolny, autobusy przejezdzaja miedzy garbami ze nie czuje sie tego wybijania 

 na niektorych odcinkach jest specjalny pas dla autobusow, dzieki czemu nie stoja one w korkach 


 polskie sklepy to tu codziennosc, sami Irlandczycy czesto gesto sie w nich zaopatruja, z moich obserwacji najbardziej lubia pierogi :D
 nie raz mi uratowal tylek taki napis





do zobaczenia jutro!

12 września 2012

Moving out: airport

Od dzis, a właściwie wczoraj blog zmieni troche "cel"- będzie tu trochę więcej życia na Zielonej Wyspie i ogólnie niż stricte modowy, chociaz biorąc pod uwagę obecność sklepów typu Dunnes czy Penneys i tego będzie sporo :)


A więc, rozsiadłam się wygodnie w kuchni, wypiłam kolejny hetrolitr gorącej mięty (w Dublinie temperatura jest o POŁOWE niższa niz w Polsce...) i zabieram się za pisanie pościaka :) Pierwszy krok mojej wieeeelkiem wyprowadzki po za spakowaniem się w wieeeelką walizke, która i tak okazała się za mała, to podróż samolotem. Zawsze do Dublina latam liniami RYANAIR i mimo, że nie naleza do moich ulubionych linii to są w miare tanie i można lecieć z praktycznie każdego większego miasta. Ja tym razem leciałam z lotniska Warszawa Modlin (funfact- lotnisko WARSZAWA Modlin wcale nie jest w W-Wie ;) )
Lot zajął około 2,5h i jak na Ryanaira przystało lądowanie było przed czasem. O ile ludzie w Polsce patrzyli na mnie dziwnie (gdyz lecialam w butach Emu, grubym swetrze i kurtce) tak w Dublinie bylo to zupelnie normalne ubranie, Na wyspie przywitala mnie calkiem mila i sloneczna, choc zimna pogoda, ktora w drodze do auta zmienila oczywiscie sie w deszcz- ta sytuacja miala miejsce hmmm kilka(nascie) razy w ciagu dnia ;)
Na lotnisku z niespodzianka zjawila sie moja siostra, ktora miala moje ukochane pączki i kawuszke ktora nie pogardzilam :)

Zawsze laduje na T1/ Terminalu 1, ktory wg mnie jest wiekszy od kazdego lotniska w Polsce. Wysiadamy na plycie lotniska i przechodzimy sobie do T1, potem tuptamy przez dobre 5-10min(tak duuuze jest to lotnisko) do odprawy gdzie mily pan z Gardy (czyli po prostu policjant ^^) spyta nas czy przyjezdzamy w celach przyjemnych czy biznesowych ;) a potem przechodzimy do wieeelkiej sali z kilkoma tasmami gdzie czekamy na nasz bagaz i voila! Na koncu trzeba wydostac sie z parkingu- co wcale nie jest tak latwie jak widac po minie mojej siostry i do domu! :))

Co do samego lotniska, jak i ogolnie roznych znakow w Irlandii- wszystkie są pisane w dwóch językach, bo  o ile każdemu na myśl o wyspach kojarzy się angielski, nie kazdy wie ze istnieje rowniez jezyk irlandzki. Ale o tym innym razem :)
















kwiaty we wlosach potargal wiatr ;)

3 września 2012

1092012

uhuhu az 4 dni mnie nie bylo?! Przyznaje szczerze ze zalapalam malego lenia. Na poczatku myslalam tylko o urodzinowo/pozegnalnym grillu ktory wyprawialam, a potem/po nim chillowalam sobie w domu zdala od internetowego zycia :)
Jesli chodzi o grilla, wybierajac ciuchy ciuszki do ubrania trzeba pamietac o jednej waznej rzeczy- ze to grill, a grille z reguly sa na dzialce. Nie wazne czy macie chodniczki, mostki czy nawet czerwony dywan, na dzialkach jest trawa, jest rosa, jest ziemia i jest blotko. Ja niestety nie pomyslalam o tym zakladajac moje kochane niegdys BIALE trampki od Perry'ego... Na poczatku mialam na sobie najulubiensza koszule w mej szafie- upolowalam ja albo na przecenach albo w factory, rozmiar L-celowo chcialam cos luzniejszego, jakby w stylu boyfriend. Do tego klasycznie rurki i trampki, milo i wygodnie. Pozniejszym wieczorem gdy niestety temperatura dosc mocno spadla zarzucilam wielka bluze i cieszylam sie dalej towarzystwem. Wam przedstawiam garstke zdjec a sama uciekam ogladac "Jak urodzic i nie zwariowac"

Do nastepnego! :)







moje pierwsze puszczanie lampionow :) 

z najlepszym prezentem pod sloncem <3




koszula- reserved %
spodnie- sh
buty- Fred Perry